Gwiazda „Freakier Friday” Sophia Hammons o stylu Y2K, trikach z rzęsami i graniu dwóch postaci

TV : Jak to jest, gdy nowe pokolenie wkracza w świat tej kultowej serii filmowej?
SH: To ogromny zaszczyt. Ten film był dla mnie kultowy, tak jak dla każdego innego. Myślę, że jest ponadczasowy; to jest w nim wspaniałe. Jestem po prostu bardzo wdzięczny i podekscytowany. I myślę, że dobrze zrobiliśmy, nie próbując zrobić remake'u, bo to nie jest to. To po prostu niesamowite rozwinięcie historii, na które, jak sądzę, ludzie czekali, więc to wszystko.
TV : Czy podczas kręcenia filmu miałeś jakieś ulubione momenty, kiedy zatrzymałeś się na planie i pomyślałeś: „Wow, nie mogę uwierzyć, że to robię”?
SH: Myślę, że dla mnie ten moment mógł być pierwszym tygodniem zdjęć. Jedną z pierwszych rzeczy, które nakręciliśmy, była scena zamiany ról, która jest kluczowa dla filmu, ponieważ bez niej nie mielibyśmy reszty fabuły. I byliśmy we czwórkę i nie mogliśmy przestać się śmiać. To była świetna zabawa. I naprawdę widać na ekranie, jak dobra była między nami chemia tego dnia. To również nadało ton całemu procesowi filmowania. Myślę więc, że w tym momencie my wszyscy – reżyser, reszta obsady, producenci, ekipa – wszyscy pomyśleliśmy: „Okej, to będzie świetne i na pewno się uda”.
TV : Jaki klimat chciałeś uzyskać na premierze na czerwonym dywanie? Jak zdecydowałeś się na ten look?
SH: Mieliśmy niesamowitą okazję zagrać trzy premiery, co było wspaniałe. I przy każdej z nich chciałam po prostu dobrze się bawić. Chciałam czuć się pewnie i nie mogłabym mieć wokół siebie lepszego towarzystwa. Jestem bardzo wdzięczna mojemu stylistce, Jordanowi Dorso, oraz Jen i Markowi, moim fryzjerom i makijażystom.
Podczas premier w Los Angeles i Nowym Jorku trzymaliśmy się tematu przewodniego, jeśli chodzi o kolory i klimat Y2K, ale w Londynie naprawdę chciałam zaszaleć i poczuć się jak księżniczka. Byłam niesamowicie podekscytowana, gdy znaleźliśmy tę piękną, jasnoróżową suknię od Sau Lee, która leżała na mnie idealnie od momentu, gdy ją przymierzyłam. Jeszcze bardziej ucieszyłam się, gdy dowiedziałam się, że pochodzi ona od azjatyckiej projektantki, założonej przez kobietę, co było jak hołd dla naszego filmu, w którym wszystkie role odgrywały niesamowite kobiety. Spodobała mi się tak bardzo, że na after-party przebrałam się nawet w jej mini sukienkę.
TV : Czy masz ulubioną część dnia, gdy przygotowujesz się do wielkiego wydarzenia, np. premiery?
SH: Szczerze mówiąc, proces glammingu był świetną zabawą. Zawsze słuchałam muzyki, zawsze po prostu sobie pogadałam i szczerze mówiąc, dzięki temu pójście na dywan jest mniej onieśmielające, bo mam wokół siebie dobrą grupę ludzi. Czuję się więc bardzo wspierana, bezpieczna i piękna.
teenvogue